Z góry zakładam – a ciebie, miły czytelniku tych słów uprzedzam – że nie będę się tu zajmował rzeczami, od których roi się w tekstach pisanych na podobne okazje. A więc, podaruję sobie kurtuazyjne zachwyty nad twórcą i jego dziełem. Żadnych tu nie będzie podejrzanych komplementów. Ani pseudo-filozoficznych andronów, silących się na mądrość i wpędzających czytającego w kompleksy. Tego tutaj raczej nie będzie.
Prof. Stanisław Tabisz, Rektor ASP w Krakowie, fragment ze wstępu do katalogu Impresje Mikołowskie, 2015 r.
Malarskiej klasy Stanisława Mazusia nie trzeba przedstawiać. Artysta z gigantycznym dorobkiem, podziwiany za swój kunszt, tkliwość i precyzję detalu, wrażliwość na cudowne igraszki światła, ceniony za bystre oko i niezwykłe zamiłowania do malowania z natury, co jak wiadomo zanika w dzisiejszym świecie artystów-kreatorów otumanionych przez multimedia, a zwłaszcza fotografię cyfrową. Każda wystawa Stanisława Mazusia z motywami martwych natur, portretów, pejzaży – to dla mnie kameralna uczta i możliwość obcowania z malarstwem oraz osobowością, która jest wierna temu, co naturalne i piękne, co wynika z wnikliwej obserwacji rzeczywistości, studiowania bliskiego otoczenia oraz intensywnego przeżycia tego, co dostrzega w ciągle zmieniającym się świecie nadzwyczajne oko malarza.